Parafia 1958-1978

  1. Początki parafii w Cisnej

Prowadzone po II wojnie światowej przez UPA działania zbrojne oraz zmiany polityczne w Polsce doprowadziły do nowej sytuacji w Bieszczadach. W latach 1945 oraz 1947 wywieziono wiele osób na inne tereny polski. W Bieszczadach zostało niewiele osób, w Cisnej – 150. Okoliczne miejscowości były całkowicie wyludnione. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w połowie lat 50-tych. Rozpoczęto budowę drogi do Baligrodu, a następnie do Wetliny. Prowadzono również prace nad przedłużeniem toru kolejki wąskotorowej z Majdanu do Cisnej, a potem w kierunku Przysłupia. W związku z prowadzonymi w Bieszczadach inwestycjami ściągano wielu ludzi do pracy z różnych stron kraju. Wielkim terenem pracy były także lasy więc zapotrzebowanie na ludzi chętnych do podjęcia pracy oraz zasiedlania się w Bieszczadach było bardzo duże.

Ożywienie jakie wystąpiło w Bieszczadach znalazło swoje odbicie w życiu religijnym, należało bowiem zapewnić przybyłym tutaj ludziom odpowiednią opiekę duszpasterską. Świadomy tego był, proboszcz parafii w Baligrodzie ks. Tomasz Kość, który ze względu na dużą odległość nie był w stanie systematycznie odwiedzać Cisnej z posługą duszpasterską. Na jego propozycję ks. bp. F. Barda ustanowił w Cisnej parafię w dniu 2 sierpnia 1958 roku.

Pierwszy proboszcz nowej parafii, ks. Mieczysław Zając swoim działaniem miał objąć następujące miejscowości: Cisna, Dołżyca, Krzywe, Przysłup, Kalnica Górna, Smerek, Wetlina, Lopienka, Habkowce, Jabłonki, Majdan, Liszna, Roztoki Górne, Żubracze. Teren parafii był bardzo rozległy, a zaludnienie mimo napływu ludności stosunkowo niewielkie. Ks. Zając miał uczyć w szkole w Cisnej, Wetlinie, a także w Kołonicach.

Sytuacja duszpasterska była niezwykle trudna. Trzeba było od podstaw budować nową parafię, którą tworzyli ludzie przyjezdni z terenu całego kraju, znacznie różniący się między sobą mentalnością czy poziomem życia moralnego. Rozległość terytorialna parafii także nie sprzyjała integracji wiernych.

Ks. Mieczysław Zając zaraz na drugi dzień po przyjeździe do Cisnej miał wizytę przedstawicieli władz z Leska, pragnących nakłonić go do opuszczenia tego terenu. Według założeń władz powiatowych z Leska Bieszczady miały być wolne od religii, a ludzie tu żyjący kształtowani według wzorców socjalistycznych.

Trzeba powiedzieć, że te słowa stały się mottem gorliwych wyznawców socjalizmu. Duszpasterz przewidując utrudnienia ze strony władz w dniu przyjazdu do Cisnej zameldował się w odpowiednim urzędzie.

Pierwszy kontakt z bieszczadzką ziemią nie zapowiadał łatwego życia, jednak ks. Zając zabrał się z do pracy dużym zapałem. Oprócz obowiązków duszpasterskich należało doprowadzić do stanu używalności budynek parafialny, który teraz miał pełnić funkcję plebanii. Budynek ten wydzierżawiony był miejscowemu Kółku Rolniczemu na świetlicę, to jednak nie czyniono w nim żadnych prac remontowych. Z chwilą przejęcia go przez nowego duszpasterza przedstawiał żałosny widok. Ksiądz musiał zamieszkać na czas remontu u swojego parafianina, Franciszka Pastuszaka.

Prace przy plebanii ruszyły całą mocą. Poważne utrudnienie w sprawnym remoncie stanowiła duża odległość od miejsca zaopatrzenia w materiały budowlane w Lesku, jak też brak odpowiednich funduszy. Mimo to zostały wymienione podłogi, okna, wewnątrz położono tynki, dobudowano werandę.

Stałych mieszkańców było jeszcze niewielu a nowi nie zdołali się jeszcze w pełni zaaklimatyzować, dlatego ks. Zając był zmuszony zatrudnić fachowców ze swoich stron rodzinnych. Mimo różnych kłopotów plebania został przywrócona do użytku końcem 1958 roku. W tym czasie duszpasterz starał się usilnie o uzupełnienie wyposażenia w sprzęty liturgiczne kościoła parafialnego. Wiele pomogli okoliczni proboszczowie. Na zewnętrznych murach kościoła położono nowe tynki, natomiast wnętrze zostało pomalowane.

Trzeba podkreślić, że pierwszy duszpasterz w Cisnej stanął na wysokości zadania. Przeprowadził niezbędne czynności, które miały ułatwić odpowiednie funkcjonowanie parafii. Bardzo duży nawał prac budowlanych tak przy plebanii jak przy kościele oraz rozległość parafii, która utrudniała pracę duszpasterską spowodowały, że ks. Mieczysław Zając został przeniesiony z Cisnej. Przez 12 lat pracował jako misjonarz w Argentynie, był też proboszczem w Zalesiu k. Rzeszowa.

  1. Pierwsza wizytacja biskupia

 W dniu 10 marca 1960 roku placówkę w Cisnej objął ks. Zbigniew Pastuszak. Była co prawda myśl na początku 1960 roku, aby Cisnę przekazać zgromadzeniu Św. Michała Archanioła, ale projekt ten upadł. Zadaniem drugiego proboszcza w Cisnej było wpierw kontynuowanie prac poprzednika. Dokończył zatem prace remontowe przy plebanii, kościół otrzymał nową polichromię, która wykonali artyści z Sanoka – pp. Florek i Turowski. Kościół oraz plebania zostały zelektryfikowane. Ponadto ks. Pastuszak w dalszym ciągu zabiegał o wyposażenie kościoła w nowe sprzęty liturgiczne. Mimo ofiarności parafian, a było ich już około 300 osób, trzeba było także zabiegać o pomoc z Kurii Biskupiej w Przemyślu, która w miarę możliwości jej udzielała. W pracy duszpasterskiej ważną sprawą była integracja wiernych wokół swojej parafii. Niewątpliwie obecność duszpasterza w Cisnej sprzyjała asymilacji osiedlonej ludności w trudnych bieszczadzkich warunkach życia.

W dniu 16 maja 1963 roku wierni przeżywali swój wielki dzień: oto po raz pierwszy do parafii przybył z wizytacją kanoniczną ks. bp Stanisław Jakiel. Był to moment mobilizacji parafian, aby się jak najlepiej przygotować na spotkanie z dostojnym gościem. Ks. Biskup Stanisław Jakiel mógł na miejscu zapoznać się z sytuacją duchową i materialną parafii. Miejscem, wokół którego rozkwita życie religijne parafii jest kościół. W Cisnej świątynia jest niewielka, kapłan przed Mszą Św. nie miał się gdzie przygotować, albowiem zakrystia miała powierzchnię zaledwie 4 m². Ksiądz biskup zaproponował, aby dobudować do kościoła druga większa zakrystię, lecz władze państwowe przez dłuższy czas zwlekały z wydaniem pozwolenia na budowę zakrystii. Stało się to dopiero we wrześniu 1967 roku.

Ks. Zbigniew Pastuszak podobnie jak jego poprzednik musiał poświęcić wiele czasu i energii, aby kościół i plebania mogły pełnić swoje funkcje, bowiem wciąż trwały prace w tych obiektach. Po 4-letniej pracy duszpasterskiej w Cisnej ks. Pastuszak był zmuszony opuścić parafię, czego przyczyną było nienajlepsze zdrowie.

  1. Nawiedzenie Matki Bożej Częstochowskiej

czk2

Ks. Cz. Korczykowski – I Komunia Św.

Kolejnym proboszczem został ks. Czesław Korczykowski, który objął parafię z dniem 22 lipca 1964 roku. Nowy proboszcz mógł więcej czasu poświęcić działalności wyłącznie duszpasterskiej. Duże zróżnicowanie ludzi, brak tradycji lokalnej, napływ robotników na roboty sezonowe oraz jak już wspomniano wielka rozległość parafii były poważnym utrudnieniem w prowadzeniu posługi sakramentalnej. Wobec braku zaangażowania parafian, wiele czynności proboszcz musiał wykonać sam, jak np. przygotowanie kościoła do Świąt Wielkanocnych, urządzenie szopki bożonarodzeniowej a także przygotowanie kościoła na uroczystość I Komunii św. Nie zawsze cieszyła również stosunkowo niewielka liczba osób uczestniczących we Mszy Św., nawet w czasie rekolekcji wielkopostnych, jedynie w niedzielę frekwencja była zadowalająca. W nabożeństwach Gorzkich Żali brało udział ok. 50, a w Drodze Krzyżowej ok. 60 osób.

Wielką troską proboszcza byli mieszkający w Wetlinie i Kalnicy wierni, którzy z racji wielkiego oddalenia od kościoła parafialnego w Cisnej pozbawieni byli systematycznej opieki duszpasterskiej.

W dniu 20 czerwca 1965 roku parafia przeżywała smutek, ponieważ w wypadku drogowym zginął organista Władysław Pisula, który służył parafii nie tylko przez śpiew liturgiczny w czasie nabożeństw, ale dbał też o właściwe przygotowanie kościoła na Święta czy uroczystości. Parafia straciła oddanego jej człowieka.

Pozwolenie na budowę nowej zakrystii przy kościele otrzymano dopiero po kilku latach starań, we wrześniu 1967 roku. W czerwcu 1968 roku po zgromadzeniu potrzebnych materiałów przystąpiono do pierwszych prac budowlanych. Nadzór nad prowadzoną budową objął p. Hanusz. Przy pracach uczestniczyli robotnicy z okolicznych zakładów budowlanych, pomocą służyli wczasowicze, przebywający na wypoczynku w Cisnej, z miejscowych ludzi nie przyszedł nikt. Ks. proboszcz bardzo boleśnie przeżywał obojętność swoich parafian.

mbwc1

Przybycie Matki Bożej w symbolach Świecy i Ewangeliarza

Trudności pogłębiał fakt braku materiałów i znacznych odległości od miejsca ich sprowadzania. Dzięki życzliwości ludzi spoza parafii udało się te kłopoty pokonać, mimo to nie zdążono położyć pokrycia dachowego ani wykonać schodów do zakrystii przed zakończeniem roku, prace te przełożono na następny rok. Koszty budowy udało się pokryć dzięki pomocy Kurii Biskupiej, a także ludzi przebywających w Cisnej na wypoczynku, pewną część pieniędzy złożyli również parafianie.

Po trudnych doświadczeniach związanych z budową przyszedł jednak dla proboszcza czas radości. 23 lipca 1970 roku Cisnę nawiedziła Matka Boża Częstochowska w symbolach świecy i Ewangeliarza. Przygotowania do tego radosnego wydarzenia ogarnęły cała parafię, Przystrojono świątynię i drogi, w czym celowali przede wszystkim mężczyźni, co jest raczej rzadkością. Duszpasterza jednak nade wszystko cieszyła wielka frekwencja na misjach parafialnych, które przygotowywały duchowo wiernych do spotkania z Matką Bożą. Wiele osób przystąpiło do sakramentu pokuty i Komunii św. Wielkie ożywienie religijne zaznaczyło się również wśród ludzi czasowo przebywających na terenie parafii, jako robotnicy sezonowi. Dzieci i dorośli z przejęciem przygotowywali się do powitania Matki Bożej, dotyczyło to przede wszystkim tych, którzy występowali jako delegaci parafii witający swoją Matkę. Witały dzieci: Zofia Gimla, Bożena Ławrowska, Anna Ławrowska, Ryszard Wójcik, Wiesław Bereżański; młodzież: Grażyna Wierzbicka, Jan Cygan. W samych uroczystościach wziął udział ks. biskup Tadeusz Błaszkiewicz, który poświęcił przy tej okazji nową zakrystię zaś podniosły charakter uroczystości podkreślili swoją obecnością księża pracujący w okolicznych parafiach. Całonocne czuwanie, modlitwy, uroczyście sprawowana liturgia były doskonałą okazją pogłębienia więzi z Bogiem.

pmb1

Powitanie Matki Bożej

Uroczystości pożegnania rozpoczęły się 24 lipca o godz. 15.00 uroczystymi Nieszporami o NMP. Delegacja parafii w Cisnej w osobach Adama Woźnicy, Kazimierza Zibury i Danuty Jachimskiej odwiozła symbole Matki Bożej – świecę i Ewangeliarz – do parafii w Hoczwi.

Po uroczystościach w parafii życie wróciło do codzienności, jednak łaska Boża wycisnęła swoje piętno w duszach ludzkich. W roku 1972 w parafii miało miejsce ważne wydarzenie. Na życzenie ks. Biskupa Ignacego Tokarczuka Ordynariusza diecezji ks. proboszcz zaczął odprawiać Mszę św. w Wetlinie dla wiernych, którzy z powodu znacznego oddalenia pozbawieni byli opieki duszpasterskiej.

W domu p. Zielińskich, którzy udostępnili piwnicę, mogła odtąd co niedzielę i w święta być odprawiana Msza św. Wierni z tego rejonu parafii z radością przyjęli tę nową dla nich możliwość uczestniczenia w nabożeństwach. Jednak władze, wrogie wszelkim poczynaniom na płaszczyźnie religijnej, zaczęły stwarzać trudności i szykanować tak księdza proboszcza jak i właścicieli domu, w którym wierni mogli się spotykać na wspólnej modlitwie. Zaczęto nękać p. Zielińskich przesłuchiwaniami przez UB, oraz nakładanymi karami grzywny. Taki sam los spotkał ks. Korczykowskiego: wezwania na kolegia, rozprawy sądowe, kary grzywny, przesłuchiwania przez SB i Milicję Obywatelską a także próby zastraszania. Msze św. jednak odbywały się systematycznie w każdą niedzielę. W tej sytuacji praca ks. Proboszcza była wystawiona na poważne niebezpieczeństwa, ponadto ciągłe napięcie nerwowe nie sprzyjały aktywnej pracy duszpasterskiej proboszcza. Stało się to przyczyną przeniesienia ks. Czesława Korczykowskiego po prawie 9 letnim pobycie w Cisnej do parafii w Warzycach k. Jasła.

  1. Kaplica filialna w Wetlinie

 Następnym proboszczem został ks. Antoni Kołodziej, dotychczasowy wikariusz katedralny w Przemyślu. Napięta sytuacja w parafii wywołana wrogą postawą władz, nie zapowiadała łatwego życia nowemu duszpasterzowi.

Pierwszym zadaniem jakie postawił przed Ks. Kołodziejem ks. biskup Ordynariusz było objęcie dzieci katechizacją w wymiarze dwóch godzin w tygodniu w każdej klasie w punktach katechetycznych w Cisnej, Kalnicy, Wetlinie i Żubraczem. Aby spełnić ten wymóg, należało poświęcić na naukę religii 44 godziny w tygodniu. Zważywszy, że odległość pomiędzy poszczególnymi punktami katechetycznymi była dość znaczna, sam ks. proboszcz nie zdołałby objąć katechezą wszystkich uczniów w parafii, dlatego przydzielono mu do pomocy katechetkę, p. Krystynę Dul.

krzgr

Krzyż na granicy z Wetliną

Innym niezwykle trudnym zadaniem było stworzenie kościoła filialnego w Wetlinie. Odprawiano już co prawda Mszę św. w domu p. Zielińskich, ale pomieszczeniem na wspólną modlitwę była zwyczajna piwnica. Należało zatem pomyśleć o lepszych warunkach do modlitwy. Natychmiast po przybyciu do Cisnej ks. Kołodziej zaczął organizować materiał budowlany potrzebny do budowy kościoła w Wetlinie. W lipcu 1973 roku Nadleśnictwo w Wetlinie ogłosiło przetarg na kupno szopy drewnianej położonej obok zniszczonej po wojnie cerkwi. Ks. Kołodziej zgłosił chęć kupna tej szopy, nie mógł jednak uczynić tego jako proboszcz. Aby osiągnąć swój zamiar, wystąpił incognito do Nadleśnictwa w Wetlinie. Przetarg wygrał, uregulował wszystkie potrzebne formalności, zapłacił za szopę 14.000 zł. W nocy z 28 na 29 lipca ks. Kołodziej wraz z zaufanymi parafianami z Wetliny ustawił przed wejściem do szopy dużych rozmiarów krzyż, a następnie przeniósł paramenty liturgiczne z domu p. Zielińskich do nowej kaplicy. Jeszcze tego samego dnia odprawił w tym miejscu pierwszą Mszę św.

Widząc co się dzieje, władze przystąpiły do działania. W dniu 31 lipca pismem Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych w Przemyślu unieważniono zawartą umowę kupna szopy przez ks. Kołodzieja. Wobec wrogiej postawy władz ks. proboszcz musiał przedsięwziąć wszelkie środki ostrożności, dlatego sam otwierał i zamykał kaplicę.

nap

Napnap6is na krzyżu granicznym

Następnym krokiem władz wobec nieugiętej postawy księdza, który nie ustąpił pod naciskami, był zamiar zburzenia kaplicy. W tym celu 2 sierpnia 1973 roku sprowadzono ciężki sprzęt, jak spychacze i dźwigi, aby przeprowadzić swój zamiar. Jednak nieugięta postawa mieszkańców Wetliny nie dopuściła, aby kaplicę zburzono. Przez kilka dni i nocy około 20 kobiet pilnowało swojej kaplicy. Od tej chwili rozpoczęła się wielka nagonka władz na proboszcza. W dniu 3 sierpnia 1973 r. ks. Kołodziej otrzymuje pozew o wydanie kaplicy Okręgowemu Zarządowi Lasów Państwowych w Przemyślu. Gdy to nie poskutkowało rozpoczęto kampanię szykan wobec księdza.

Taka sytuacja trwała do końca pobytu ks. Antoniego Kołodzieja w Cisnej. Był wzywany na kolegia, Sąd w Lesku wydał wyrok pozbawienia wolności w wymiarze l roku z zawieszeniem na 5 lat, nieustannie karano grzywnami. W sumie obłożono proboszcza z Cisnej karami grzywny w wysokości ponad 70 tys. zł. Zabrano nawet telewizor i odbiornik radiowy. W czerwcu 1975 r. na trasie Cisna-Lesko pod pretekstem kontroli drogowej milicja zatrzymała samochód księdza. Ks. Kołodziej został usunięty z samochodu, który następnie został sprzedany na licytacji w Ustrzykach Dolnych.

Wobec eskalacji szykan ks. Antoni wystosował 3 listopada 1973 r. pismo do Ministerstwa Skarg i Zażaleń. Jako proboszcz parafii wystąpił w imieniu swoich wiernych którzy domagają się odpowiedniego miejsca na kaplicę w Wetlinie. Obecnie używana szopa mogłaby na jakiś czas spełniać te funkcję. Wysuwa też propozycję, aby władze udostępniły inne miejsce na budowę. Została co prawda przydzielona taka parcela, ale za wsią i tuż nad rzeką, która podmywa teren przewidziany na kaplicę, wobec tego budowa w tym miejscu była niemożliwa. Miejscowe władze chciały w ten sposób zakończyć tę niewygodną dla nich sprawę. Ksiądz ponadto domagał się traktowania go jak obywatela, a nie jak kogoś drugiej kategorii.

Odpowiedzią władz była zmasowana eskalacja szykan wobec księdza. Posypały się kolejne kary grzywny, a kolegia orzekające znów zaczęły ze zdwojoną gorliwością wzywać proboszcza. wynikał z tej sprawy fakt oczywisty, że władze nie miały zamiaru ułatwić wiernym życia religijnego, ale wręcz odwrotnie, chciały w jak największym stopniu temu przeszkodzić. Oprócz trudności, o których już była mowa trzeba jeszcze dodać, że władze chciały mieć swoich ludzi wśród aktywnie pomagających, którzy donosiliby na księdza, aby z większą skutecznością przeszkadzać w realizacji zamierzeń, plany te jednak nie powiodły się. Ponadto wielkim utrapieniem była miejscowa milicja, która jak mogła tak utrudniała życie proboszczowi.

Dzięki odwadze księdza proboszcza wierni z Wetliny mieli swoje miejsce na modlitwę. Od samego początku starali się szopę zamienioną w kaplicę upiększać, podejmowali zatem szereg prac, aby mogła jak najlepiej pełnić swoje funkcje.

ak1

Ks. A. Kołodziej wita Ks. Bpa T. Błaszkiewicza

Ks. Kołodziej pełnił obowiązki duszpasterskie w parafii mimo kłopotów związanych z kaplicą w Wetlinie. Katechizował, prowadził kursy dla narzeczonych. W 1976 roku przygotowywał parafię do obchodów 600-lecia istnienia Diecezji Przemyskiej. Uroczystości w Cisnej rozpoczęły się 13 lipca 1976 roku, pod przewodnictwem ks. bpa Tadeusza Błaszkiewicza. W czasie mowy powitalnej ksiądz proboszcz wobec napotykanych kłopotów w Cisnej ze strony władz i nadgorliwych komunistów, poprosił o przeniesienie do innej parafii. Zaskoczenie wiernych obecnych w kościele i ks. biskupa było ogromne. Ks. Kołodziej jednak był w tym czasie potrzebny w Cisnej, decyzja miała zapaść później.

Jesienią 1976 roku ks. Kołodziej powziął zamiar, aby jubileusz 600-lecia Diecezji Przemyskiej uczcić wzniesieniem krzyża na Smereku. Plan swój postanowił wykonać w pełnej konspiracji wraz z grupą zaufanych parafian. Poszczególne metalowe elementy krzyża zostały wykonane w nocy na plebanii w Cisnej. Również nocą, przy pełni księżyca, krzyż został przeniesiony na szczyt góry, gdzie został odpowiednio osadzony w ziemi. Pracę tę wykonało z księdzem kilka osób: Piotr Szarek, Bronisław Moskot, Władysław Feńczak, Stanisław Kucharczyk, Krystyna Dul. W ten sposób nad Bieszczadami stanął Znak Zbawienia.

Wiosną 1977 roku krzyż na Smerku został zauważony. Rozeszła się plotka, że postawiła go na pamiątkę rodzina turysty, którego na szlaku turystycznym zabił piorun. W ten sposób krzyż ocalono przed rozebraniem przez władze.

Niezwykle trudna sytuacja w Cisnej oraz nadszarpnięte zdrowie skłoniły ks. Kołodzieja do złożenia rezygnacji, która została przyjęta. W dniu 28 czerwca 1978 roku ks. Kołodziej został przeniesiony do parafii w Domaradzu.